Wczoraj zakończyłam czytać tę kultową historię. Przedstawiam zatem jak prezentuje się ona w moim mniemaniu. Do rzeczy !
Andrea Sachs przez przypadek wygrywa los na loterii. Los, który niekoniecznie jest jej wymarzonym. Pragnie ona bowiem pracować w branży dziennikarskiej, a rzekomy łut szczęścia dotyczy wykonywania zadań należących do astystentki Mirandy Priestely- najbardziej wpływowej kobiety świata mody. Tytułowy diabeł torturuje wszytskich swoim zachowaniem, a mimo to wszyscy są jej poddani. Andrea zmienia swoją osobę podczas roku pracy w magazynie 'Runway'. Zarówno emocjonalnie jak i fizycznie. Staje się obca dla Lily i Aleksa. Wszystko robi po to, by po 365-dniowym stażu móc szlifować i prezentować jednocześnie swój fach w New York Times. Czarne obcisłe spodnie od DG, czółenka od Jimmiego Choo czy nawet biała apaszka Hermesa nie robią na niej wielkiego znaczenia. Tłusta zupa i papierosy zabijają jej uczucie głodu, kiedy w deszczu biegnie do pobliskiego Starbucksa po kawę dla Mirandy...
Jeśli chodzi o samą lekturę- czytało mi się ją rewelacyjnie ! Na pierwszym planie moda, na drugim także i na trzecim również. 9 października ubiegłego roku w Polsce odbyła się premiera II części powieści o tytule: "Zemsta ubiera się u Prady. Powrót Diabła". Dziś zaczynam kolejną przygodę z Andy. Nie chcę jednak opowiadać tutaj treści dzieł, a chciałabym zwrócić uwagę na zjawisko jakiego można się dopatrzeć aktualnie.
Ile z nas zdoła przyznać się i wskazać podobieństwo do niezadowolonej z życia Andrei ?
Pracujemy, mimo że pałamy szczerą nienawiścią do przełożonego. Zaniedbujemy przy tym rodzinę i garstkę najbliższych. A wszystko w pogoni za ukrytymi marzeniami, do których osiągnięcia jest daleka droga usłana wielkimi, a zarazem przezroczystymi haczykami, jakich nie dostrzegamy. Przystojny Christian z delikatnie opadającym loczkiem jest między innymi tego przykładem. Czy aby spełniać swoje pragnienia musimy zapewnić sobie masę cierpień ? NIE. Oczywiście, że nie. Panna Sachs chciała iść na skróty i tak też zrobiła. Nie odnalazła się jednak w obcym dla niej świecie, pełnym zawirowań oraz podstępów. Jednakże gdyby wybrała opcję numer dwa, być może życiowa ścieżka potoczyłaby się inaczej. Być może bez stresu, nerwów i wylanych z goryczy łez.
Pamiętajmy o tym, by nie zatracić siebie w czymkolwiek, co wykonujemy. Pracujmy wytrwale, a pewnego dnia szczyt będzie u naszych stóp. Utwór ten- pomijając wątki modowe- w moim odczuciu niesie za sobą takie otóż przesłanie.
cz. I
cz. II
Jak Wam się podobała historia Andy ? Przeczytałyście kolejną serię jej przygód z tytułowym Diabłem na horyzoncie ? :)
Hm niestety nie czytałam tych książek, koniecznie muszę nadrobić swoje zaległości :)
OdpowiedzUsuńhttp://foxyladyme.blogspot.com/
oglądałam tylko film, a książka nie wpadła mi jeszcze w ręce :) jeszcze, bo postaram się ją kupić/ wypożyczyć w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńmarcziii.blogspot.com
Ja wypożyczyłam :D Film wyśmienity, czekam na 2 część <3
Usuńnie czytałam, ale zamierzam :)
OdpowiedzUsuńMam kilka uwag, co do samego tekstu, jest w nim kilka błędów stylistycznych, wiem, że większość jeśli nie czytała to jednak widziała film, ale dla tych, którzy słyszą o książce pierwszy raz, imiona takie jak Alex czy Lily nie mówią totalnie nic - warto byłoby wspomnieć, kim byli oni dla głównej bohaterki.
Również określenie "utwór" w odniesieniu do książki raczej nie jest odpowiednie. Utwór to raczej krótka forma, jak wiersz czy piosenka.
Tak poza tym całkiem fajnie się czytało Twoją recenzję, szkoda, że taka krótka :)
Hmm, szanuję konstruktywną krytykę. Co do kwestii imion -przyznaję rację, jednak sprawa 'utworu' w moim mniemaniu jest całkiem adekwatna do wypowiedzi. Synonimy to ważna rzecz. Jednak dziękuję za uwagi :)
Usuń